Na wstępie przepraszamy, że tak długo musieliście czekać na kolejnego posta. Przygotowania do wyjazdu nas kompletnie pochłonęły. Ale udało się, wyjechaliśmy! Pisząc te słowa przemieszczamy się gdzieś pomiędzy Odessą a Jałtą na wysokości 10000 metrów z prędkością 800 km/h.
Ostatnie dni w Polsce
Ostatnie dni upłynęły nam na gorączkowym pakowaniu i opróżnianiu mieszkania ze wszystkich naszych skarbów. Biorąc pod uwagę ile czasu nam to zajęło, i ile kartonów zapakowaliśmy coraz sensowniejsza wydaje mi się filozofia posiadania tylko 150 rzeczy. Dopiero pakując to wszystko można zobaczyć ile gromadzimy niepotrzebnych przedmiotów. Części z nich nigdy nie użyliśmy, części na pewno już nie użyjemy, ale mimo to trzymaliśmy je… bo może kiedyś się przydadzą. Do tego
cała masa pamiątek „sentymentalnych”. Trzeba uczciwie przyznać. Tak ! Jesteśmy chomikami ;-)
Widoki z okna
Mieszkanie
W poniedziałek 03.03.2014 udało nam się wynająć mieszkanie, to duży sukces, bo od tego w dużej mierze zależało powodzenie naszego planu. Konieczność samodzielnego opłacania rat, czynszu i opłat licznikowych mogła popsuć cały nasz plan. Zdawaliśmy sobie też sprawę, że każdy miesiąc, w którym nie mamy najemców, powiększa i tak już ogromną dziurę w budżecie. Zdecydowaliśmy się skorzystać z pomocy biura nieruchomości (4houses polecamy!) i nie żałujemy tej decyzji. Oczywiście wiąże się to z opłaceniem prowizji, ale nam nie starczyło by pewnie energii i czasu by zadbać o wystawienie oferty, kontakty z klientami, poczytanie o tym co jest istotne przy umowach etc. Poza tym ostatnio wychodzę z założenia, że warto robić to na czym człowiek się zna, a sprawy na których się nie zna zostawić profesjonalistom. Inaczej traci się dużo energii, a efekt bywa kiepski. Ważne dla nas, że udało się bardzo sprawnie załatwić sprawę. Po dwóch tygodniach mieszkanie zostało wynajęte. Umowa podpisana na minimum rok.
Coraz bliżej Bangkoku, coraz dalej od domu
Jak zmieścić całe życie w walizce
To pytanie, które sobie zadawaliśmy. Na szczęście lecimy liniami Quatar Airways, które są dosyć przyjazne podróżnym pod kątem bagażu. Po pierwsze zwiększyli limit bagażu w klasie ekonomicznej z 23 na 30 kg, po drugie, co ważniejsze mają bardzo liberalne wymagania dotyczące wymiarów bagażu. Podczas gdy większość linii pozwala zabrać jako bagaż rejestrowany jedną walizkę o łącznych wymiarach (wysokość, szerokość, głębokość) 158 cm to Quatar daje nam możliwość zabrania walizek o wymiarach 406 cm! Najpierw myśleliśmy, że to błąd, finalnie jednak okazało się, że można zabrać 2 sztuki bagażu rejestrowanego. Dla nas to super rozwiązanie, bo oprócz ogromnej walizki udało mi się jeszcze zabrać plecak, który z pewnością przyda się podczas azjatyckich eskapad. Do tego na pokład można zabrać 7kg bagażu podręcznego i damską torebkę, albo aktówkę która, uwaga, nie wlicza się do limitu bagażu. Wykorzystaliśmy to na maxa :-) Ta tak zwana damska torebka przypominała co prawda bardziej wypełnioną po brzegi wielką sakwę ale na szczęście obsługa to zignorowała ;-) Niestety te 37 kg to i tak mało jeśli chodzi o cały wyjazd, zmieścić się było nam bardzo trudno. Najpierw zapakowaliśmy wszystko, a później wypakowywane były kolejne rzeczy. Najpierw wypadły niemal wszystkie ciepłe rzeczy i tak na przykład z 3 lekkich sweterków zrobił się jeden. Do użycia weszła także, waga kuchenna, żeby ustalić ile waży na przykład koszulka. Trzeba było podejmować decyzje czy suszarka do włosów (580 g) czy dwie koszulki (430 g), czy dwie pary butów ale bez sandałków czy jedna para ale z sandałami itd. Do tego zawsze nieśmiertelny pomysł dotyczący ubierania się na cebulkę, tak by wykorzystać jak najcięższe ubrania. Od razu kilka kilogramów mniej. Cała ta operacja jest o tyle ważna, że kilogram nadbagażu to 50 USD. Finalnie jednak udało się zmieścić. Bagaż rejestrowany u każdego z nas dokładnie 30 kg, podręczny ciut powyżej 7kg. Do tego na szyję aparat (nie wchodzi limit bagażu), i każde z nas torbę (bo torebkami tego nazwać nie można). Można ruszać.
No to teraz jesteśmy tutaj
Mały stresik na lotnisku, czy przyczepią się do lekko przekroczonego bagażu, czy nie wpadną na pomysł by ważyć nasze „torebki” etc. Mieliśmy plan rezerwowy, bo możemy wyjąć z walizek jakby co ale, uff udało się nadanie bagaży przeszło bez problemu. Poszło nawet za dobrze, Kamila nieświadomie „przemyciła na pokład, cążki, pilniki, nożyczki – jednym słowem masę niebezpiecznych narzędzi. Potwierdziło się to co dobrze wiemy, że mimo tego, że kontrole wydają się być dosyć dokładne, niestety łatwo wnieść na pokład niedozwolone rzeczy.
Wcześniej jeszcze przed samym wejściem do samolotu komunikat mówiący o tym, że linie Quatar Aiways dopuszczają jeden bagaż podręczny, ale szybka akcja przepakowywania rzeczy, które powiększały optycznie nasze dodatkowe torby, do reklamówki ze strefy bezcłowej rozwiązała potencjalny problem.
Zachód słońca gdzieś nad Katarem
Pożegnania
Czyli póki co najmniej przyjemna część naszego wyjazdu. Ciężko żegnać się z bliskimi, tyle ważnych dla nas ludzi zostawiamy w Polsce. Przetrwać pomaga planowanie tego, kiedy my przyjedziemy tu na wakacje, albo kiedy ktoś nas odwiedzi u nas. Wiemy, że jest to nieodłącznie związane z długimi podróżami, inaczej po prostu się nie da. Coś za coś.
Niesamowita wydaje się nam odwaga podróżników, którzy kiedyś ruszali w nieznane, nie wiedząc kiedy i czy wrócą, bez możliwości kontaktu z osobami, które zostawili w swoich ojczyznach. Dziś telefony, videorozmowy, łatwo dostępne i coraz tańsze połączenia lotnicze. Mamy zdecydowanie łatwej – nie da się ukryć. Dlaczego więc z tego nie korzystać :)
Toast za nowy początek i miś zwany Groszkiem :-)