wtorek, 1 lipca 2014

Walizki wreszcie rozpakowane

Mamy wrażenie, że w życiu jest tak, po tym jak wszystko idzie bardzo źle i nie wiesz już co z tym zrobić nagle los się odwraca i wszystko zaczyna się układać wyjątkowo dobrze. Coś takiego właśnie działo się podczas naszego wyjazdu na południe Tajlandii było coraz gorzej i gorzej, nastąpił krytyczny moment a potem pstryk! I wszystko się ułożyło. Jeśli chcesz wiedzieć co teraz u nas słychać i jak zminimalizować ryzyko znalezienia pracy nie takiej jakiej szukasz zapraszamy do lektury.






Pierwsze doświadczenia związane z pracą w Tajlandii jak wiecie nie należały do udanych. Cała wyprawa na południe nie dość, że trochę nas kosztowała to jeszcze zajęła nam sporo czasu. Niezwykle cennego czasu - wszystko rozgrywało się bowiem w kwietniu kiedy rekrutacja do szkół trwa pełną parą. A my wróciliśmy do punktu wyjścia czyli trzeba było znaleźć pracę.

Było jednak światełko w tunelu. Nasz agent Charlie zamiast nas pogonić gdzie pieprz rośnie za problemy, których mu dostarczyliśmy poprzez opuszczenie szkoły, zajął się intensywnie szukaniem nam nowej pracy. Pewnie nie bez znaczenia było to, że miał w tej samej szkole, w której my uczyliśmy "swojego" człowieka czyli Prestona. który również pracował tam jako nauczyciel i którego osobiście dotykały te same problemy co nas. Co więcej Preston mógł potwierdzić, że to wszystko to nie jest jakaś fikcja bo faktycznie patrząc z boku historie, które nas tam spotkały i to w tak krótkim czasie mogły brzmieć nieprawdopodobnie. Tak czy inaczej Charlie zaczął działać i już tego samego dnia, w którym opuściliśmy szkołę  pojawiła się nowa propozycja pracy. Tempo iście ekspresowe.

Tym razem byliśmy ostrożniejsi i nie zdecydowaliśmy się na żaden ruch bez poznania szczegółów. Nie chcieliśmy znów jechać w ciemno. Bo o ile tego, że trafimy na nieobliczalnego koordynatora nie mogliśmy przewidzieć -  to wiedza o tym, że będziemy uczyć w malutkiej wiosce, bez sklepów, restauracji i do tego kilkadziesiąt kilometrów od większego miasta sprawiłaby, że pewnie dwa razy byśmy zastanowili się przed podjęciem tam pracy. W tak małym miasteczku nie chcieliśmy się osiedlić. Tyle tylko, że w tamtym przypadku nie dało się tego ustalić bo Charlie nie wiedział nic, łącznie z tym, że nie znał nawet nazw miejscowości gdzie mieściły się szkoły nie mówiąc już o jakichkolwiek szczegółach. Tym razem było inaczej  i agencja przesłała nam pakiet informacyjny zarówno o nowej szkole jak i o samej miejscowości do której mieliśmy pojechać. Jeśli ktoś z was rozważa pracę w Tajlandii to przed zatrudnieniem przez agencję koniecznie domagajcie się takiego dokumentu. Pozwoli Wam to uniknąć wielu nieporozumień.



              Co warto wiedzieć przed podpisaniem umowy z agencją

Informacje o szkole o które warto zapytać:

  • Nazwa szkoły
  • Początek kontraktu ze szkołą
  • Koniec kontraktu ze szkołą
  • Godziny pracy
  • Konieczność uczestniczenia w tzw. gate duty gdzie witamy/żegnamy uczniów.
  • Konieczność uczestniczenia w porannych ceremoniach
  • Ilość uczniów w klasie
  • Długość lekcji
  • Ilość lekcji dziennie
  • Ilość godzin pracy tygodniowo
  • Czy będziesz mieć możliwość prowadzenia odpłatnie dodatkowych zajęć po pracy
  • Jaka jest liczba obcokrajowców zatrudnionych w szkole
  • Czy będziesz mieć przypisaną do siebie tylko jedną  klasę czy będziesz uczyć różne klasy
  • Czy będziesz uczyć tylko angielskiego czy również innych przedmiotów
  • W jakim wieku będą dzieci które będziesz uczyć
  • Czy będziesz mieć tajskiego co-teacher'a
  • Czy w klasach i biurze jest klimatyzacja
  • Czy będziesz przypisane do Ciebie miejsce w biurze
  • Czy osoby zarządzające mówią po angielsku
  • Czy są płatne wakacje 
  • Czy szkoła pokrywa koszty wizy i pozwolenia na prace

 Informacje o lokalizacji o które warto zapytać:

  • Opis miejscowości
  • Czy jest oferowane darmowe zakwaterowanie
  • Ceny zakwaterowania
  • Najbliższy basen, siłownia etc
  • Najbliższe centrum handlowe
  • Najbliższe miejsca związane z rozrywką puby, bary, dyskoteki, kina etc.
  • Odległość do większego miasta i nazwa tego miasta.
  • Najbliższe atrakcje turystyczne, miejsca warte zwiedzenia.
  • Kosz wynajęcia motocykla

Przeanalizowaliśmy otrzymaną ofertę i mimo tego, że Sean smsował do nas i odradzał nam zdecydowanie kontynuowanie współpracy z agencją my zdecydowaliśmy się spróbować. Jak się okazało była to dobra decyzja.

Aktualnie pracujemy w miejscowości położonej niecałe 100 km od Bangkoku. Jest na tyle duża, że możemy kupić wszystko co chcemy a na tyle mała, że wszędzie mamy blisko. Jest kilka targów, pewnie kilkaset miejsc gdzie można coś zjeść w tym kilkanaście z "western food" (mimo tego, że lubimy tajskie jedzenie, jak przyjemnie jest zjeść czasami kanapkę, spaghetti czy pizzę). Niewielka odległość do stolicy to też plus. Pociągiem jedziemy około 2 godzin a ostatni rekord vanem to godzina i pięć minut. Pozwala to nam na spędzenie weekendu w Bangkoku jeśli zatęsknimy za wielkomiejskimi rozrywkami.

Ze szkoły, w której uczymy jesteśmy również bardzo zadowoleni. Zacząć należy od tego, że jesteśmy nauczycielami w tak zwanym English Program. Polega on na tym, że dzieci od przedszkola mają większość zajęć w języku angielskim. Szkoła przywiązuje dużą wagę do tego programu i widać, że stara się dbać o to, by dzieci miały zapewniony jak najwyższy poziom nauczania, zresztą rodzice płacą niemało, żeby tak też się stało. Tym razem ułożyło się odwrotnie niż w pierwszej szkole i Kamila uczy w przedszkolu a ja w drugiej klasie podstawówki. W kolejnym wpisie na blogu opiszemy jak wygląda nasz dzień pracy, więc teraz tylko ogólnie.

W przedszkolu nie ma wyszczególnionych przedmiotów, ale też nie ma dedykowanych książek czy materiałów do nauki dzieci - wszystko trzeba samemu zaplanować od początku do końca. Do obowiązków Kamili należy też opieka nad dziećmi kiedy idą na lunch. W podstawówce jest o tyle łatwiej, że mamy książki i one stanowią podstawę programową. Oczywiście jednak trzeba to rozszerzać o dodatkowe ćwiczenia aktywności itp. W podstawówce mamy oddzielne przedmioty. Tak więc ja uczę English (Listening, Reading, Writing, Phonics), Math, Health, Art, Computer i póki nie znajdziemy odpowiedniego nauczyciela (a trwa to już ponad miesiąc) to jeszcze Science. To druga klasa podstawówki, więc problemów merytorycznych nie mam ;) ale uczenie po angielsku przedmiotów, których nikt Cię nigdy nie uczył w języku obcym stanowi pewne wyzwanie - na szczęście póki co idzie dobrze, kwestia dobrego przygotowania do lekcji :)



W naszym biurze pracuje 17 zagranicznych nauczycieli, w tym większość ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Do niedawna szkoła przyjmowała tylko Amerykanów. Wraz ze zmianą dyrektora zliberalizowane zostały zasady rekrutacji i oprócz nas kraje non-native reprezentuje nauczycielka z Węgier, nauczyciel z Kamerunu (kolega jest czarnoskóry - to dodatkowy duży plus dla szkoły w moich oczach - w większości szkół nie został by zatrudniony) i para z RPA. Całym English program zarządzają Tajowie. To też zmiana - do niedawna byli to obcokrajowcy. Z różnych względów, które opiszemy może kiedyś uważamy, że to dobre rozwiązanie. Na szefostwo nie możemy narzekać, oczywiście czasami zdarza się, że nie możemy zrozumieć pewnych decyzji - ale tego się spodziewaliśmy. Przed przyjazdem do Tajlandii sporo poczytaliśmy o tym z czym możemy się tu spotkać, jak na pracę w szkole będą przekładały się różnice kulturowe i jakoś bardzo zaskoczeni nie jesteśmy. Zresztą kto z Was w swojej pracy zawsze rozumie i zgadza się z decyzjami przełożonych mimo tego, że prawdopodobnie wywodzicie się z tego samego kręgu kulturowego co Was szef :)  Wszystko wskazuje, że zostaniemy tu przynajmniej do końca kontraktu tj. marca 2015 czy dłużej - zobaczymy - szkole w każdym razie na tym bardzo zależy.

Wynajęliśmy małe (teraz już wiemy, że za małe) mieszkanko. To tylko pokój z łazienką i dużym balkonem. Cenowo wygląda to nieźle - w przeliczeniu na złotówki łącznie z elektrycznością i internetem kosztuje nas to około 550 zł Jeden pokój i brak kuchni stanowią jednak problem więc szukamy domu do wynajęcia. Łączne koszty nie powinny wówczas przekroczyć 700 zł a komfort naszego życia się zwiększy.

Do szkoły mamy 4 km więc zdecydowaliśmy, że musimy mieć skuter . Zdecydowaliśmy się na opcję,którą polecamy osobom planującym dłuższy pobyt w Tajlandii - czyli wynajem z możliwością kupna. Wpłaca się kaucję, która stanowi coś w rodzaju wkładu własnego a różnica pomiędzy nią i ceną skutera jest kredytowana. My płacimy 3% miesięcznie odsetek a kredyt wzięliśmy na 20000 THB (czyli 2000 zł) na 10 miesięcy. Rata więc to 2300 THB (230 zł) miesięcznie. Sam wynajem skutera kosztuje 2000 THB (200 zł) miesięcznie. Na pierwszy rzut oka już więc widać, że nie opłaca się wynajmować przy dłuższym pobycie.


Podsumowując. Wreszcie wszystko powoli się układa. Miejscowość nam odpowiada, szkoła również - co ważne my też odpowiadamy szkole :) Informacje zwrotne, które do nas docierają są bardzo dobre więc okazuje się, że nasza praca nie idzie na marne. A to praca wbrew pozorom ciężka - trzeba w nią zainwestować mnóstwo energii i zaangażować się na 100% - jak wraca my po szkole do domu to wręcz padamy - bez drzemki nie ma szans funkcjonować dalej. Z każdym dniem jednak zdobywamy cenne doświadczenie i każdego dnia jest nam łatwiej i łatwiej. Ale dobra koniec zdradzania szczegółów bo o tym już w kolejnym wpisie.