Wczoraj po raz pierwszy obchodziliśmy Święto Dziękczynienia. Zainteresowanym odpowiadamy: nadal jesteśmy w Tajlandii i i nie przenieśliśmy się do Stanów Zjednoczonych. Skąd więc tu to święto - chcesz wiedzieć czytaj dalej!
Zacznijmy od tego, że Święto Dziękczynienia nie ma żadnego zakorzenienia w tajskiej tradycji, co więcej będąc w Tajlandii nawet w okresie w którym przypada, nie zobaczysz prawdopodobnie niczego co wskazywałoby na to, że właśnie jest obchodzone. By tego doświadczyć musisz znaleźć się w szkole gdzie uczą bądź w przeszłości uczyli Amerykanie. Wtedy bardzo możliwe, że natrafisz na prawdziwe szaleństwo związane z tym dniem!
U nas w szkole nie było normalnych lekcji i wszystko skupiało się na Święcie Dziękczynienia. Tak więc robiliśmy indiańskie opaski na głowę, wycinaliśmy i wyklejaliśmy papierowe indyki, oglądaliśmy "tematyczne" kreskówki a wszystko by być gotowym na główny punkt programu - ucztę. Rodzice zostali wcześniej poproszeni o przygotowanie/zakupienie jedzenia i wywiązali się z tego zadania aż za dobrze :-) Stoły się wręcz uginały pod wszelkiego rodzaju potrawami od tajskich po amerykańskie oczywiście. Były smażone kurczaki, szaszłyki z różnych mięs, przeróżne rodzaje ryżu, frytki, pizza , ciasta, amerykańskie pączki, był nawet ogromny pojemnik z lodami który przytachał jeden z rodziców... Jedyny zawód, że nie było... indyka. Dzieci też pewnie żałowały szczególnie, że dzisiaj musiałem cały dzień im tłumaczyć, że jednym z tematów przewodnich nie jest kurczak chociaż trochę podobnie wygląda (przynajmniej na wycinance) :) Fajnie było też to , że pouczyliśmy się trochę geografii, której normalnie nie mam w programie nauczania, było to konieczne by chociaż na dużym poziomie ogólności opowiedzieć dzieciakom o co chodzi w tym święcie.
Podsumowując Święto Dziękczynienia w wydaniu tajskim nawet daje radę. Jeśli chcesz wiedzieć więcej co tak naprawdę jest celebrowane, a warto wiedzieć więcej, że nie chodzi tu tylko o jedzenie indyka, zerknij tutaj: