poniedziałek, 15 grudnia 2014

Niespodziewany gość

Tajlandia zaskakuje i to czasami nawet w środku nocy, kiedy okazuje się, że w twoim salonie czeka na ciebie niespodziewany gość.






Budzę się. Zaspany patrzę na zegarek... druga w nocy. Uff jeszcze parę godzin snu zostaje do poranka. Zanim ponownie zasnę idę jeszcze do toalety, otwieram drzwi od sypialni,  w kompletnej ciemności przemierzam pokój. Pstryk włączam światło w kuchni. Czekam moment aż świetlówki po kilku błyśnięciach zapalą się na stałe. Otwieram drzwi do kuchni.. Kilka małych gekonów w pośpiechu ucieka gdzie pieprz rośnie.



Na to nie zwracam już nawet uwagi - gekony są wszędzie, jeden kiedyś spadł mi nawet na głowę zaatakowany przez jakiegoś większego jaszczura. Zamykam drzwi - kuchnię od jakiegoś bagnistego pola odgradza tylko siatka - niestety trochę dziurawa, a za nią kto wie co się czai.



Po przejściu przez  kuchnię docieram do łazienki. Pstryk, kolejna świetlówka. Światło razi niemiłosiernie, ale oczy już się trochę przyzwyczajają. W drodze powrotnej kolejność wykonywanych czynności się odwraca, gaszę po kolei światła. Zanim zgaszę to ostatnie, kątem oka widzę jakiś nieduży kształt na podłodze. Czy był tutaj  jak przechodziłem tędy 3 minuty temu? Chwila - on się rusza. To musiało się kiedyś stać - wąż! 



W końcu to Tajlandia więc nie jest to dużym zaskoczeniem. Gad nie jest duży ale go nie bagatelizuje - nie znam się na wężach za to domyślam się, że gdyby był jadowity to wiek węża za dużo by mi nie pomógł. Do tego perspektywa ukąszenia przez nawet małego i niejadowitego węża nie wydaje się sympatyczna. Budzę się w ciągu ułamka sekundy. Kolejne 3 sekundy zajmuje mi chwycenie dużego  plastikowego pojemnika z kuchni. Chwila skupienia i.... mam go. Wąż jest w pudełku. Dobra przyda mi się pomoc - a że sytuacja opanowana idę po Kamilę mówiąc jej, że mamy w pokoju węża - na szczęście już unieszkodliwionego. Kamila też dziwnie spokojna. Oboje idziemy do pokoju.  Wąż natomiast zaczyna się ruszać - przytrzymuję więc pudełko i zaczynam się cieszyć, że gad jest w środku. Okazuje się, że koniuszek ogona węża jest przyciśnięty przez pudełko - więc po przyciśnięciu wąż to dotkliwie odczuł. Atak niegroźny, dzięki temu, że dzielił nas plastik i trwał ułamek sekundy. Potem co chwilę wąż ponawiał próbę ukąszenia mnie waląc głową w pojemnik. Teraz już wiem, że przed wężem nie uciekniesz - jak chce Cię ugryźć to ugryzie - na pewno jest szybszy od Ciebie. Dużo szybszy. W związku z tym, że zadawanie bólu żadnemu zwierzęciu nie leży w naszej naturze próbujemy oswobodzić ogon, jednocześnie nie dopuszczając by wąż uciekł. Wtedy musielibyśmy zastosować pewnie jakieś bardziej drastyczne metody a nie chcemy zrobić mu krzywdy. Uff udało się - wąż schował ogon i jest nadal w pojemniku. Przyglądamy mu się, robimy zdjęcie - i myślimy co dalej.  Po krótkiej naradzie bierzemy plastikową teczkę, uważając by nie wypuścić naszego gościa podsuwamy go na dno pojemnika. Jeszcze tylko krótki spacer z wężem - wychodzimy na zewnątrz i kładziemy go na ziemi. Sprawnie podnoszę pojemnik i pozostaje tylko czekać. Po chwili wąż zaczyna pełzać i znika . Szczęśliwie i my i wąż wyszliśmy z tego spotkania cało.

Wnioski:
  • nie chodź w Tajlandii na boso po ciemku nawet jeśli to jest twój dom. Najlepiej w ogóle nie chodź nigdzie w kompletnej ciemności bo nigdy nie wiesz co spotkasz na swojej drodze. Bierz latarkę, albo chociaż użyj tej z komórki.

  • patrz pod nogi czy to w domu czy poza domem.

  • wchodząc do domu zamykaj szybko za sobą drzwi. To samo dotyczy zamykania drzwi do miejsc do których coś może się przedostać. 

  • zamykaj deskę od toalety - z tego co słyszeliśmy tą drogą do mieszkań i domów przedostają się dużo większe węże. 
Ktoś z Was zna się na wężach? Może pomożecie nam ustalić jaki to wąż nas odwiedził? Mamy swoje podejrzenia, ale nie jesteśmy pewni więc opinia eksperta się przyda :-)