Kiedy byłem małym chłopcem uwielbiałem podróże "palcem po mapie'. Wyobrażałem sobie zwiedzanie odległych zakątków świata, poznawanie nowych kultur spotykanie ciekawych ludzi, Jak dziś pamiętam godziny spędzone nad "Przygodami Tomka..." Alfreda Szklarskiego. Apetyt rośnie w miarę jedzenia więc pierwsze wakacje w Tajlandii, które mieliśmy w październiku 2014 roku chcieliśmy spędzić naprawdę w egzotycznym miejscu. Gdzie więc jechać - wybór padł na Borneo!
W najbliższym czasie postaram się bliżej opisać tą ponad trzytygodniową podróż a zacznę od miejsca naprawdę niezwykłego. Park Narodowy w środku dżungli, żadnych dróg dojazdowych a najlepsza opcja dostania się tam to podróż samolotem - to od samego początku wyglądało ekscytująco i znalazło się na liście obowiązkowych celów podczas naszej wyprawy. Od tego też zaczynamy relację i dziś zabieramy Was do Parku Narodowego Mulu.
W Malezyjskiej części Borneo, w stanie Sarawak - tuż przy granicy z Brunei znajduje się jedno z ciekawszych miejsc, które mieliśmy okazję odwiedzić do tej pory podczas podróży, które kiedykolwiek odbyliśmy. Park Narodowy Mulu to miejsce wyjątkowe. Znajdziemy tu niewiarygodne formacje skalne, jeden z najdłuższych na świecie systemów jaskiniowych a także niewiarygodną bioróżnorodność: 2000 gatunków kwitnących roślin, 450 gatunków paproci, 1500 gatunków mchów i porostów, 4000 gatunków grzybów, 80 gatunków ssaków, 270 gatunków ptaków, 130 gatunków gadów i płazów, 50 gatunków ryb i ponad 20 tysięcy gatunków owadów.
 |
Jedna z wielu niesamowitych jaskiń. |
Wymieniam to wszystko by pokazać, że jest to miejsce unikalne na skalę świata jeśli chodzi o nagromadzenie gatunków flory i fauny i to na obszarze niecałych 53 hektarów. Jeśli nie podzielacie naszej fascynacji przyrodą wybaczcie tą wyliczankę ale dla nas to wciąż coś niewiarygodnego!
 |
Jadowita żmija tuż obok ścieżki, bez przewodnika nawet byśmy jej nie zauważyli. |
Tak jak napisałem we wstępie, do parku nie ma żadnych dróg dojazdowych i dostać się można albo łodzią albo samolotem. Wyprawa łodzią - pewnie znacznie ciekawsza, jest niestety dosyć skomplikowana i dlatego pewnie dziś mało kto się na nią decyduje. Wynika to z kilku powodów - po pierwsze poziom wody może być zbyt niski co może zniweczyć nasze plany, po drugie, co ciekawe, koszt takiej przyjemności będzie znacznie droższy niż przelot samolotem. Łódź można rozważyć podróżuje się większą grupą (można podzielić koszty) i nie ma się za dużych ograniczeń czasowych. Jeśli ktoś na to się zdecyduje to trzeba pamiętać, że taka podróż to kilka przesiadek, negocjowanie cen za pokonanie kolejnych fragmentów rzeki i przynajmniej 12 godzin spędzonych w łodzi.
 |
Dla takich widoków warto pojechać na Borneo. |
Przelot samolotem mimo tego, że nie dostarcza z pewnością tylu wrażeń co łódź, też jest przeżyciem samym w sobie. Wyobraźcie sobie lot stosunkowo nisko nad dżunglą gdzie z okna możesz podziwiać niesamowitą rzekę wijącą się pośród bujnej roślinności.
 |
W drodze do Mulu... |
Widok oszołamia. Przy okazji lot dostarcza też mniej przyjemnego doświadczenia niestety - z okna można zobaczyć jak ogromna część dżungli została wykarczowana na potrzeby plantacji palm wykorzystywanych do produkcji oleju palmowego. Jest to przerażające bo jak na dłoni widać, że to co zostało to są niestety skrawki lasów deszczowych które porastały Borneo jeszcze 50 lat temu. Niestety zyski koncernów produkujących olej często mają większe znaczenie niż zachowanie jednego z najbardziej bioróżnorodnych obszarów na świecie. Tym bardziej jeśli chcecie odwiedzić Borneo proponuję się pośpieszyć. Mimo tego, że prowadzone są projekty mające na celu ponowne zalesianie wyspy nie wiem czy za kilkanaście - kilkadziesiąt lat miejsce to nadal będzie tak atrakcyjne dla miłośników przyrody.
 |
Palmy, palmy po horyzont palmy - do niedawna tu był jeszcze tropikalny las deszczowy. |
Ciesząc się, że istnieją miejsca chronione jak park Mulu obserwujemy jak turbośmigłowy ATR-72 , którym lecimy zniża się coraz bardziej. Co jakiś czas na brzegach rzeki widać niewielkie osady. To jest niewiarygodne, że takie miejsca nadal istnieją i, że zamieszkują je potomkowie niegdysiejszych łowców głów.
 |
Kto tak umie ? :-) |
Samolot po chwili dotyka płyty lotniska, a jest to lotnisko również wyjątkowe. Mały budynek, pas startowy otoczony płotem i wszechogarniająca zieleń. Z samolotu spacerem idziemy przez płytę lotniska do pomieszczenia dumnie zwanego halą przylotów. Urzędnik zerka tylko na nasze paszporty - pracy nie ma za dużo z samolotu wysiadło zaledwie kilkanaście osób i możemy już spokojnie czekać na nasz bagaż. Po chwili następuje stresująca chwila - pojawia się tylko mój plecak, ten Kamili przepadł bez śladu a w środku buty trekingowe, czołówki i parę innych drobiazgów przydatnych w dżungli . Normalnie należałoby udać się do odpowiedniego okienka na lotnisku i zgłosić zaginięcie bagażu, ale nie w Mulu. Mówimy o naszym problemie Panu z obsługi, Pan pyta o kolor plecaka, widzimy jak nieśpiesznie idzie przez płytę do samolotu, wchodzi do środka kręci się po luku bagażowym i po chwili wraca z naszym plecakiem. Uff...
 |
Tuż po opuszczeniu samolotu. |
Kilka informacji o zakwaterowaniu w Mulu. Większość osób tak jak i my trafia do oficjalnego ośrodka parku narodowego. Po wpisaniu w Google Mulu widzimy właśnie tą stronę. Poszukiwania na stronach typu booking.com, czy agoda.com też niewiele dają. Większość osób myśli - środek dżungli więc to pewnie jedyna opcja - a to błąd. W Mulu jest przynajmniej kilka miejsc oferujących noclegi, za które zapłacimy mniej niż w parku. Park na swojej stronie oczywiście o tym nie informuje i nie ma co im się dziwić. W parku zapłacimy od 50 zł za osobę za noc w dormitorium gdzie jest 20 łóżek do 280 zł za dwuosobowy pokój w naprawdę fajnych bungalowach. Ceny uwzględniają śniadanie - chociaż to. Aby nie przepisywać tego co ktoś napisał o innych opcjach noclegu przeczytacie tu. Jak macie za dużo pieniędzy do wydania to jest tu też miejsce , które zapewni Wam prawdziwy luksus wraz z basenem w środku dżungli.
 |
Bungalow w Mulu - szkoda tylko, że taki drogi. |
My już nie kombinujemy z szukaniem tańszych opcji noclegu, nie chcemy też robić zamieszania odwołując wcześniejszą rezerwację w parku. Z lotniska można się przejść to tylko 1,5 kilometra - ale biorąc pod uwagę niemiłosierny upał i mega ciężkie plecaki decydujemy wesprzeć lokalną społeczność płacąc 5 zł od osoby za przejazd pick-upem.
Wizytę w parku zaczynamy od zapłacenia 30 zł za 5 dniową wejściówkę. Ważne - jeśli zostanie się 6 dni nawet wyjeżdżając szóstego dnia rano trzeba zapłacić za kolejne 5 dni pobytu. Dostajemy opaskę na rękę której nie można zdejmować aż do opuszczenia parku. W zależności od dnia tygodnia w którym przyjechaliśmy opaska ma różne kolory, więc jak tylko ważność 5 dniowego biletu się skończy obsługa wie kogo poprosić o uiszczenie kolejnej opłaty. Kwestie kosztów często pojawiają się w wypowiedziach osób krytykujących Mulu. Mało jest tam bowiem miejsc do których można sobie tak po prostu pójść bez przewodnika. Czy mnie to dziwi bądź oburza - nie. Po pierwsze z czegoś trzeba utrzymywać ten park, po drugie to jest dżungla gdzie żyją dzikie zwierzęta - od śmiertelnie jadowitych węży po niedźwiedzie malajskie, po trzecie i ostatnie w tej dżungli można łatwo się zgubić albo nieopatrznie wpaść do jednej z wielu jaskiń które znajdują się pod nami. Kilku bądź kilkudziesięciometrowy lot raczej nie zakończy się niczym pozytywnym. Zwiedzając jaskinie zwróćcie uwagę na to ile takich otworów widać w sklepieniu jaskini - to wyjaśni wam czemu nie warto samodzielnie spacerować po Mulu poza wyznaczonymi szlakami.
 |
W taką dziurę właśnie można wpaść spacerując samodzielnie po dżungli... |
O wszystkich możliwych wycieczkach możecie przeczytać na stronie parku a ja postaram się w kolejnych wpisach przybliżyć Wam te, które my mieliśmy okazję zrealizować. Dziś powiem tylko, że naprawdę dużo się tam działo i spędziliśmy tam niezwykłe 6 dni. Każda wycieczka, z której skorzystaliśmy była tego warta i nie żałujemy, że na nie się zdecydowaliśmy - chociaż niektóre naprawdę dały nam solidnie w kość. Ale o tym już w "następnym odcinku" ;) Poniżej jeszcze parę zdjęć przyrody w Mulu: